czwartek, 15 stycznia 2015

Low-tech ciąg dalszy...

Mój Low-Tech sprawuje się bardzo dobrze.
Zapomniałem co to użeranie się z akwarium. Nie wymieniam wody, jedynie uzupełniam braki. Raz na tydzień dwa, doleje jakiegoś potasu, jakiegoś innego nawozu o ile nie zapomnę, bo nie przykładam do tego żadnej wagi.

Nie miałem i nie mam żadnego problemu z glonami - one po prostu nie występują - ani te nitkowe ani te punktowe. Prawdę powiedziawszy nadal jestem zdumiony i mile zaskoczony, akwarystyka znowu stała się przyjemnością. Magia :)

Część roślin się nie przyjęła. Niektóre wypadły w ciągu dwóch tygodni - innym zajęło to nawet 3 miesiące. Zdecydowałem się więc na mało wymagające gatunki i pozwalam roślinom rosnąć jak im pasuje, niemal nie ingerując w ich kształt czy formę. Przycinki dokonuje jedynie w celu pozbycia się roślin które zasłaniają zbyt dużo światła i tych które obumierają (nie ma tego dużo, raz w miesiącu 5 minut roboty).

Jest to mój pierwszy zbiornik w którym bez problemu żyją krewetki Crystal - Red a Red Cherry mnożą się bez opamiętania i są pięknie wybarwione więc chyba jest im dobrze.
Do akwarium leję zgodnie z zaleceniami twardą (20 stopni wg testów karteczkowych) kranówkę (odstaną min 24h).

Zbiornik miesiąc temu wyglądał tak:












wtorek, 30 września 2014

Mój pierwszy w życiu Low-tech

Bez butli Co2 - jak to bez butli, odeszło sporo problemów, sporo pracy i wydatków. Nadal jednak trzeba było bawić się w ciągłe dozowanie Co2 w płynie i innych nawozów, dbać o równowagę, podmieniać wodę itd. Postanowiłem więc spróbować czegoś nowego i oto mam, od kilku miesięcy swój pierwszy zbiornik typu low tech  czyli - ziemia ogrodowa przykryta warstwą żwirku bazaltowego, zero nawożenia, zero podmian wody - w sam raz dla leni lub zapracowanych :)

Trochę żałuje że nie porobiłem zdjęć z jego zakładania ale to poniekąd wypadek losowy. Do robienia akwarium zabrałem się o 20:00 jednak gdy tylko spuściłem wodę i zabezpieczyłem żywe organizmy to wypadło mi coś bardzo ważnego i akwarium totalnie rozgrzebane musiało poczekać do 23 z hakiem. Tak więc, zmęczony jak pies robiłem je do jakiejś 3 w nocy (właściwie nad ranem) mając świadomość że o 6 rano trzeba wstać do pracy. Nie wspominam tego dobrze i nikomu nie radzę brać się za tego typu zabawy o tak późnej porze. Ostatecznie nowy zbiornik zakłada się przecież bardzo rzadko wiec lepiej to robić bez pospiechu i zbędnej irytacji.

No nic. Poszukam jeszcze zdjęć z pierwszego etapu tego zbiornika. Póki co zamieszczam film jak to się prezentuje obecnie.




czwartek, 2 stycznia 2014

2 miesiące bez butli Co2

Minęło przeszło dwa miesiące odkąd pozbyłem się butli Co2. Jednocześnie zrezygnowałem z lania wody z filtra odwróconej osmozy (teraz leję tylko odstaną kranówkę). 

Pomimo dodawania Co2 w płynie w dawkach 2x większych od zalecanych szybko okazało się że cotygodniowe podmiany wody (6 litrów na całkowitą pojemność 42l) nie dostarczają do wody dostatecznej ilości substancji odżywczych dla roślin, zresztą nie sądzę by był tam komplet im potrzebnych. Po kilku tygodniach rośliny znacznie osłabły, zaczęły żółknąć, na ich liściach pojawił się ciemno zielony nalot (jakieś glony). 

Postanowiłem więc wrócić do mocnego oświetlenia - obecnie jest to świetlówka 26W (dedykowana akwarystyczna biała 6000k) oraz zacząłem podawać nawóz (symfonia złota) w dawce teoretycznie 2x mniejszej niż by to wynikało z zaleceń (po prostu nawóz podaję raz na 2 dni a nie codziennie - 1ml). 

Na efekty tej zmiany nie trzeba było długo czekać bo już po trzech dniach widać było wyraźnie że mały heniek odbija, po dwóch tygodniach dywan który formuje znowu stał się soczyście zielony. Nie jest to może tak szybki wzrost jak przy Co2 podawanym z butli, niemniej mnie to wystarczy. 

Wnioski mam dwa:
- nie można prowadzić Heńka bez dodatkowego nawożenia (zresztą trawy też kiepsko to zniosły)
- z dobrym światłem z powodzeniem można prowadzić zbiornik na płynnym Co2. 

Na zdjęciu powyżej widać jak rośliny przedzierają się przez kamień, jak tak dalej pójdzie to za pare tygodni powinny go całkowicie opanować - fajnie.





Szkoda tylko że kamienie są takie ciemne - porośnięte czymś - tak mają od dłuższego czasu bez wyraźnych zmian w żadnym kierunku.

piątek, 1 listopada 2013

tydzien bez butli co2

Mija tydzień bez butli z dwutlenkiem węgla. Z akwarium zniknął cały związany z nim osprzęt, zrobiło się przytulniej, lżej. 

Właściwie nie zaobserwowałem żadnych negatywnych zmian. Podaje codziennie CO2 w płynie, w nieco większych dawkach niż zalecane ale to wynikało z obawy przed wysypem glonów. Wcześniej gdy kończył się gaz obserwowałem wysyp tego syfu już następnego dnia. Teraz, być może także za sprawą nieco słabszego światła (było 20W jest ostatecznie 15W) nie jest źle :)

Do walki z glonami zakupiłem też dziesięć sztuk krewetek Amano. Wcześniej przy butli nie miało to sensu, krewetki są bardzo wrażliwe zwłaszcza na szybkie zmiany chemiczne w wodzie wywołane podawaniem w ten sposób dwutlenku. Zadziwiające jest jak szybko uporały się one z glonami na kamieniach, zajeło im to raptem dwa dni! Nie sądziłem że jakakolwiek naturalna metoda może być tak skuteczna :)

Zastanawiam się tylko czy mi się wydaje czy listki małego heńka zrobiły się drobniejsze, to będę jednak bacznie obserwował i jeśli stwierdzę ze heniek jednak marnieje to zastanowię się nad zwiększeniem światła lub jakimś ograniczonym nawożeniem.

Brak butli, brak stresu związanego z jego regulacją, brak gwałtownych zmian w składzie wody, to wszystko sprawia że do akwarytstyki znowu zacząłem podchodzić mniej nerwowo a co za tym idzie czerpać z niej więcej radości.

Zastanawiam się teraz także nad całkowitą rezygnacją ze stosowania wody z filtra odwróconej osmozy. Do niedawna stosowałem odstaną kranówkę z wodą z osmozy w proporcjach 1:1. O ile mam wrażenie że dla roślin to nawet lepiej o tyle zastanawiam się jak na taką zmianę zareagują neonki i krewetki. Temat niewątpliwie do doczytania.

Porady mile widziane :)

piątek, 25 października 2013

czas na LOW-TECH?

Ostatnimi czasy miałem pewne problemy z podawaniem CO2 z butli. Zwykle te problemy są większe na wiosnę oraz na jesień a wynika to po prostu z dość dużych zmian temperatury powietrza w ciągu dnia. Im zimniej tym gaz szybciej leci - to wie chyba każdy kto posiada butle do akwarium. Efekt łatwy do zaobserwowania zimą, wystarczy otworzyć okno.

W skutek problemów zaczyna się majstrowanie przy reduktorze i zaworku precyzyjnym. Raz mozolnie ustawione wydaje się działać i trzymać ustawienie nawet przez cały dzień. W ciągu tygodnia wszystko było ok ale w piątek pojechaliśmy na działkę - całą rodziną. W efekcie mieszkanie było niedogrzane (bo jednak ludzie w domu i cały sprzęt którego używają a także regulacja ręczna grzejników znacznie wpływają na temp. w pomieszczeniach. Koniec końców w niedziele w domu zrobiło się chłodno, gaz ruszył szybciej, dużo szybciej niż powinien, zabijając 90% obsady w akwarium...

Tragedia, przygnębienie, szukanie przyczyny... Wymieniłem wiec zaworek precyzyjny, nabiłem pustą butlę, po kilku dniach kupiłem kilka neonów i przez jakiś czas - może ze trzy tygodnie wszystko było OK - tak jak powinno. Niestety potem sytuacja powtórzyła się w niemal identycznych okolicznościach. Dopiero wtedy nauczyłem się by wyłączać CO2 jeśli mam być nieobecny w domu dłużej niż kilkanaście godzin. Do dziś nie jestem pewny czy sama temperatura w pokoju mogła powodować tak nie stabilną pracę zestawu, założyłem że nie obarczając winą reduktor na butli który służył bez problemu przez ostatnie 2,5 roku kiedy to butle musiałem napełniać raz na pół roku. Czynność dość uciążliwa, bo trzeba to wszystko rozłączać, jechać z butlą, potem podłączać, regulować i sprawdzać przez kilka dni zanim można uznać że jest dobrze, że jest bezpiecznie dla życia w akwarium.

Po tych wydarzeniach pełna butla wystarczyła mi teraz na zaledwie dwa miesiące. Dziwne, zważywszy na to że widziałem butle na wadze gdy ją napełniano, nie ma więc możliwości by nie była nabita do pełna przy poprzednim tankowaniu. Nie ma innej możliwości - gaz ucieka gdzieś na łączeniach elementów. Nie wiem, coś we mnię pękło... Wkurw i znużenie tematem - szybka decyzja, o nie, nie chce mi się, dość. Wyłączyłem elektrozawór, wyjąłem z akwarium drabinkę i wymieniłem żarówkę na 15W (co daje przy 42 litrach około 0,35W/l). Przestaje nawozić, może z wyjątkiem węgla w płynie - przynajmniej dokąd się nie skończy. Jak pojawią się glony zamierzam jeszcze zredukować światło - to około 11W (0,26 W/l) ale jestem niemal pewny że takie światło będzie zbyt słabe dla roślin.

W tym stanie akwarium pozostanie i zobaczymy co z tego wyniknie. Nie mam już ochoty bawić sie w ten cały high-tech, przecież 20 lat temu też miałem akwarium jakoś bez tego wszystkiego i było dobrze, dlaczego więc teraz ma się nie udać? Można więc powiedzieć że to taki mój wstęp do low-techa.

Na obecną chwilę akwarium wygląda tak jak na zdjęciach poniżej.





mały heniek

kamienie porośnięte glonami


czwartek, 2 maja 2013

Kostka

Nie idzie coś pisanie tego bloga. Wszystko za sprawą bieżących obowiązków, brak czasu na bloga nie oznacza jednak braku czasu na pielęgnowanie akwarium. Postanowiłem w końcu zamiesić trochę zdjęć  na których chciałem pokazać jak wygląda mój obecny zestaw.

Od dziecka miałem różnego rodzaju akwaria panoramiczne, czyli bardziej szerokie niż głębokie. Te zbiorniki są najpopularniejsze chyba dlatego że ryby mają dłuższą drogę do pokonania a jednocześnie nie są zbyt oddalone od widza, zbiornik wydaje się duży optycznie w stosunku do faktycznego litrażu. Stosunkowo łatwo też o oświetlenie do takiego zbiornika, bo idealnie nadają się do tego świetlówki.

Tym razem chciałem spróbować czegoś nieco innego. Wybrałem więc tzw. "kostkę" czyli akwarium którego boki są jednakowe. Można było wybierać w gotowych rozwiązaniach jednak nigdzie nie znalazłem gotowego zbiornika ze szkła opti-white o pożądanych wymiarach a chciałem by było to 35x35x35 cm (czyli około 43 litry) z szybą o grubości 8 mm. Realizację zbiornika zleciłem firmie znalezionej w Internecie (Warszawa). Cena zbiornika wyniosła raptem 200 zł (z jakimś haczykiem małym ale nie pamiętam dokładnie), czas realizacji około 2 tygodnie. Z samego akwarium jestem bardzo zadowolony, bo jest ono wykonane solidnie, jest z bardzo grubego szkła (na ten litraż wymagane jest 4-6 mm) a że w domu dwójka dzieci, zawsze to trochę bezpieczniej. Cenowo wyszło ciut taniej niż akwaria z allegro o grubości 6 mm. Jako podłoże poszedł drobny piasek kwarcowy (co jest rozwiązaniem które posiada jednak pewne wady ale o tym pisałem już w poprzednich postach).

Oświetlenie to Aquatic Nature Solar Vision 26W. Przy 43 litrach pojemności daje to około 0,6 W na litr. To może być ciut mało (lampa zdaje się idealnie pasuje do zbiornika o wymiarach 30x30x30 cm) zważywszy na wysokość słupa wody jednak póki co nie widzę większych problemów. Chciałem kupić klasyczną czarną lampę  ale wówczas były niedostępne w hurtowniach. Wersja solar posiada ciekawy efekt kolorowego podświetlenia obudowy. Podświetlenie to wygląda nawet fajnie tylko że po wyłączeniu zasilania (sterowane automatem) lampa uruchamia się już bez żadnego  podświetlenia i trzeba to za każdym razem włączać ręcznie takim małym pstryczkiem w obudowie lampy czego oczywiście nigdy nie chce mi się robić.

Filtracja - Fluval 106 - nie bedę już o nim pisał, więcej w poprzednich postach.

Butla Co2 + (aktualnie) drabinka Co2 Hagen do rozpuszczania gazu w wodzie. Temat wyboru urządzenia do rozpraszania gazu zasługuje na oddzielny post, bo jest to jedno z bardziej upierdliwych zagadnień w akwarystyce domowej :)

Skimmer również firmy Hagen - dość duży, sprawia czasem nieco problemów ale bez niego ciągle miałem jakiś syf na powierzchni wody, temat skimmera także nadaje się na oddzielny post - może kiedyś...

Do akwarium z czasem zamówiłem zrobioną na zamówienie szafkę o blacie idealnie dopasowanym do wymiaru podstawy akwarium tak by wszystko razem stanowiło jeden blok -  postument.

tak to się zaczęło, w tle widać jeszcze poprzedni zbiornik






na tym etapie wszystko stało jeszcze na zwykłym stoliku z Ikea za całe 40 zł. Stolik wytrzymał kilka miesięcy ale blat się trwale wypaczył.





powyżej zdjęcia z kilku różnych etapów które przechodziło akwarium (oczywiście było ich znacznie więcej ale nie mogę teraz fotek znaleźć), poniżej fotki z obecnego stanu.









Powyższe zdjęcia zostały wykonane zwykle po czyszczeniu, po przecince i po podmianie wody. Chcę przez to powiedzieć że zdjęcia nie do końca oddają realny wygląd i stan zbiornika. Zwykle bowiem to tu to tam widać jakieś zielone porosty czy glony (zwłaszcza na kamieniu i w okolicy dna na szybie), woda jest nico ciemniejsza a ryby pływają po całym zbiorniku. 

środa, 20 lutego 2013

mój Fluval Edge

Długo nie mogłem się zebrać do napisania kolejnego postu bo obecne akwarium znowu zaczęło przysparzać mi problemów powodując odpływ entuzjazmu tak do akwarystyki jak do samego bloga ... ale tu przecież miałem opisać i tak już historyczny dla mnie zbiornik. No mniejsza o to, do rzeczy.

Fluval Edge (producent Hagen) - zbiornik na pewno piękny - ten design... Nie będę już wrzucał fotek producenta, bo robiłem to w poprzednim poście. Podstawa która dzięki której zbiornik wydaje się lekki, zawieszony w powietrzu i bardzo nowoczesny, pokrywa filtra i oświetlenia domykająca zbiornik bez zbędnych szczelin, skutecznie ukrywa cały osprzęt no i oczywiście górna szyba wklejona na stałe umożliwiająca oglądanie podwodnego świata z niespotykanej dotąd perspektywy. W mojej opinii wielkie brawa należą się projektantom odpowiedzialnym za stylistykę. Nieco gorzej jest niestety z samą już użytecznością. O ile zdjęcie pokrywy i podniesienie oświetlenia jest bajecznie proste - tak samo zresztą jak dostęp do wkładów filtra czy jego ustawień o tyle wszelkie prace związane z aranżacją czy porządkowaniem zbiornika to już udręka. Winę za taki stan rzeczy ponosi oczywiście zbyt mały otwór w górnej szybie. Tak więc czyszczenie szyb zwłaszcza w okolicach rogów i łączeń płaszczyzn jest bardzo trudne i męczące. Jeszcze gorzej z wymianą podłoża - powiedzmy sobie szczerze - to masakra. Ja za każdym razem po wyjęciu łopatkami ile się dało ostatecznie lądowałem z całym akwarium pod prysznicem, gdzie przy obróconym do góry nogami akwarium (trzymanym w rękach, ewentualnie postawionym bokiem na jakimś ręczniku) - pod ciśnieniem wody ze słuchawki wypłukiwałem resztki ziemi, żwiru i innego śmiecia - zastanawiając się czy mi to odpływu nie zatka.
Otwór i oświetlenie ulokowane centralnie w górnej szybie częściowo wymusza także aranżację zbiornika. Woda z filtra kaskadowego ustawionego na pełną moc po prostu kształtuje podłoże - tzn. strumień wody jest na tyle silny że bez problemu sobie rzeźbi dołek a nadmiar żwiru/piachu/ziemi wypychany jest na boki. W tym miejscu praktycznie nie daje się więc zasadzić żadnych roślin.
Kolejny kłopot sprawia oświetlenie. Pomijając fakt że fabryczne halogenowe (nowe wersje fluvala mają już oświetlenie ledowe) jest zdecydowanie zbyt małe by prowadzić w akwarium roślinność (do krewetkarium ok ale na tym koniec) sam kształt pokrywy powoduje że dno akwarium oświetlone jest dostatecznie tylko w jego środkowej części - czyli tam gdzie z uwagi na filtr nie bardzo można roślinki posadzić. Boki akwarium pozostają zdecydowanie niedoświetlone. Nie czepiam się, fajnie to wygląda mimo że z  punktu widzenia uprawy roślin jest nie praktyczne. Wiedziałem o tym wszystkim kupując ten zbiornik.
U mnie zbiornik stał prawie trzy lata. W tym czasie wielokrotnie zmieniałem aranżację bo zawsze czegoś mi brakowało - choć to już nie jest wina fluvala, tylko raczej mojej natury :)

Pierwsza moja aranżacja była zrobiona w opariu o biały piasek kwarcowy. Wyglądało to fajnie, tak czysto ... dokąd było czysto. Rybki i resztki pokarmu, rozpadających się roślin szybko zmusiły mnie do zmiany koloru podłoża, bo jak pisałem wyżej, czyszczenie w tym akwarium nie należy do przyjemności.


Na powyższym zdjęciu widać że w akwarium jest także grzałka - jakaś o bardzo małej mocy, szybko okazało się że jest ona całkowicie zbędna, szkło jest bardzo dobrym izolatorem - tzn. bardzo słabo przewodzi ciepło więc akwarium traci temperaturę głównie na skutek parowania wody. Tutaj lustro wody  jest bardzo niewielkie bo ma wymiar około 10x15 cm, a pod pokrywą mimo otowrów wentylacyjnych jest bardzo ciepło.

Potem zrobiłem ze dwie aranżacje w oparciu o podłoże granulowane (ziemia). To było podłoże Ada II.

Tak to mniej więcej wyglądało:




Na powyższej aranżacji widać duże ilości gałęzatki (porwanej tak by tworzyła dywan). Bardzo mi się to podobało optycznie, szkoda tylko że krewetek już nie było widać bo ciągle rezydowały pomiędzy podłożem a tym "dywanem". Pod mchem zbierało się także bardzo dużo zanieczyszczeń. Na  tym etapie podawałem Co2 w płynie. Mimo dobrego podłoża i wspomagania nawozami płynnymi rośliny jakoś nie bardzo chciały rosnąć - winę za ten stan przypisywałem wówczas zbyt małemu oświetleniu.



W kolejnych odsłonach znowu zmieniłem podłoże, roślinność - chciałem czegoś co nie będzie się rozpadało, pyliło, gdzie będzie można łatwiej sprzątać i czegoś co nie wpływa na skład wody, bo w poprzedniej aranżacji trochę się bawiłem z glonami porastającymi głownie szybę w środkowej części i kamienie.



Początkowo było ok a potem dodałem tam roślin bo "wulkaniczny" krajobraz bardzo szybko mi się znudził.


W jałowym podłożu,  mimo podawania Co2 (juz z butli) i nawozów rośliny z wyjątkiem Anubisa (który z kolei zarastał pięknie glonem) nie nadal nie chciały rosnąć. W sumie "mało dziwne". W międzyczasie dużo eksperymentowałem z dodatkowym oświetleniem - montowanym w pokrywie (świetlówki, dodatkowe ledy itd itp) jak i zewnętrznie. Internet pełen jest maniaków którzy również próbowali ten cel osiągnąć (bo jednak ten brak światła boli) ale ostatecznie nie wielu się to udało. Ostatecznie po kilku miesiącach z każdego z tych rozwiązań rezygnowałem. Główny powód to wyższa temperatury wody (więcej światła = więcej ciepła co przy problemach z chłodzeniem było dla mnie dużym problemem). Irytowała mnie także awaryjność tych rozwiązań, estetyka. Próbowałem także montować wolnoobrotowe wentylatory w pokrywie, tak by wymusić lepszą cyrkulację powietrza, większe parowanie i w ten sposób chłodzić wodę ale żadne rozwiązanie nie było skuteczne, dopiero szybki wiatrak był w stanie zbić temperature wody o raptem 1 stopień C w zamian dostarczająć nieznośnego hałasu. Ogólnie standardowo miałem temperature na poziomie 26 st C czyli o jakieś 2-3 stopnie cieplej niż w pomieszczeniu. Sądzę że sam filtr kaskadowy też skutecznie ogrzewał wodę. 

Po jakimś czasie znowu dokonałem rewolucji. Nowe podłoże, inne rośliny - ale przede wszystkim modyfikacja pokrywy w celu zwiększenia ilości oświetlenia. Modyfikacji dokonałem za pomysłem zaczerpniętym tu: blogfilm. Koleś jest magikiem. Ja po modyfikacjach zgodnie z jego opisem miałem wodę cieplejszą o 2-3 stopnie i nie było takiej sytuacji żeby jej temperatura spadła poniżej 26 stopni (a była to zima). Wiedziałem więc że w lato rośliny i krewetki nie ostaną się w jeszcze wyższych temperaturach.





Jak widać na powyższych fotkach, roślinki zaczęły rosnąć (mimo że podłoże nadal było jałowe). Wszystko było fajnie do momentu w którym akwarium po około dwóch miesiącach zostało zaatakowane przez sinice. Wtedy zresztą jeszcze nie wiedziałem czy to sinice czy zielenice. Woda zrobiła się zielona, trawa pokryła ciemnym nalotem. Mimo podmian wody (stosuję osmozę z kranówką w proporcji 1:1), wielu prób z oświetleniem, braku nawożenia - po prostu nie byłem w stanie opanować sytuacji. Dziś zapewne użyłbym erytromycyny i wpływał na proporcje azotu do fosforu itd ale wówczas nie dotarłem do informacji o tym leku, o jego skuteczności. Po częsci za winnego tej sytuacji uważam nawóz Classic firmy Aqua Art Planta Gainer. Stosowałem go zgodnie z zaleceniem z etykiety. Nie sądzę wcale żeby to był zły nawóz, myślę tylko że jest zbilansowany pod bardziej zarośnięte zbiorniki, któregoś składnika było wyraźnie zbyt dużo ale producent nie podaje dokładnego składu - nie było więc sposobu weryfikacji tego w jakikolwiek sposób. Był to też etap w którym tak na prawdę szukałem tylko pretekstu by pozbyć się tego akwarium i kupić inne - większe - kostkę... byłem już zmęczony i trochę znudzony tym zbiornikiem :) W sumie jak na moją zmienność nastrojów to i tak bardzo długo wytrzymał.