piątek, 25 października 2013

czas na LOW-TECH?

Ostatnimi czasy miałem pewne problemy z podawaniem CO2 z butli. Zwykle te problemy są większe na wiosnę oraz na jesień a wynika to po prostu z dość dużych zmian temperatury powietrza w ciągu dnia. Im zimniej tym gaz szybciej leci - to wie chyba każdy kto posiada butle do akwarium. Efekt łatwy do zaobserwowania zimą, wystarczy otworzyć okno.

W skutek problemów zaczyna się majstrowanie przy reduktorze i zaworku precyzyjnym. Raz mozolnie ustawione wydaje się działać i trzymać ustawienie nawet przez cały dzień. W ciągu tygodnia wszystko było ok ale w piątek pojechaliśmy na działkę - całą rodziną. W efekcie mieszkanie było niedogrzane (bo jednak ludzie w domu i cały sprzęt którego używają a także regulacja ręczna grzejników znacznie wpływają na temp. w pomieszczeniach. Koniec końców w niedziele w domu zrobiło się chłodno, gaz ruszył szybciej, dużo szybciej niż powinien, zabijając 90% obsady w akwarium...

Tragedia, przygnębienie, szukanie przyczyny... Wymieniłem wiec zaworek precyzyjny, nabiłem pustą butlę, po kilku dniach kupiłem kilka neonów i przez jakiś czas - może ze trzy tygodnie wszystko było OK - tak jak powinno. Niestety potem sytuacja powtórzyła się w niemal identycznych okolicznościach. Dopiero wtedy nauczyłem się by wyłączać CO2 jeśli mam być nieobecny w domu dłużej niż kilkanaście godzin. Do dziś nie jestem pewny czy sama temperatura w pokoju mogła powodować tak nie stabilną pracę zestawu, założyłem że nie obarczając winą reduktor na butli który służył bez problemu przez ostatnie 2,5 roku kiedy to butle musiałem napełniać raz na pół roku. Czynność dość uciążliwa, bo trzeba to wszystko rozłączać, jechać z butlą, potem podłączać, regulować i sprawdzać przez kilka dni zanim można uznać że jest dobrze, że jest bezpiecznie dla życia w akwarium.

Po tych wydarzeniach pełna butla wystarczyła mi teraz na zaledwie dwa miesiące. Dziwne, zważywszy na to że widziałem butle na wadze gdy ją napełniano, nie ma więc możliwości by nie była nabita do pełna przy poprzednim tankowaniu. Nie ma innej możliwości - gaz ucieka gdzieś na łączeniach elementów. Nie wiem, coś we mnię pękło... Wkurw i znużenie tematem - szybka decyzja, o nie, nie chce mi się, dość. Wyłączyłem elektrozawór, wyjąłem z akwarium drabinkę i wymieniłem żarówkę na 15W (co daje przy 42 litrach około 0,35W/l). Przestaje nawozić, może z wyjątkiem węgla w płynie - przynajmniej dokąd się nie skończy. Jak pojawią się glony zamierzam jeszcze zredukować światło - to około 11W (0,26 W/l) ale jestem niemal pewny że takie światło będzie zbyt słabe dla roślin.

W tym stanie akwarium pozostanie i zobaczymy co z tego wyniknie. Nie mam już ochoty bawić sie w ten cały high-tech, przecież 20 lat temu też miałem akwarium jakoś bez tego wszystkiego i było dobrze, dlaczego więc teraz ma się nie udać? Można więc powiedzieć że to taki mój wstęp do low-techa.

Na obecną chwilę akwarium wygląda tak jak na zdjęciach poniżej.





mały heniek

kamienie porośnięte glonami