czwartek, 15 stycznia 2015

Low-tech ciąg dalszy...

Mój Low-Tech sprawuje się bardzo dobrze.
Zapomniałem co to użeranie się z akwarium. Nie wymieniam wody, jedynie uzupełniam braki. Raz na tydzień dwa, doleje jakiegoś potasu, jakiegoś innego nawozu o ile nie zapomnę, bo nie przykładam do tego żadnej wagi.

Nie miałem i nie mam żadnego problemu z glonami - one po prostu nie występują - ani te nitkowe ani te punktowe. Prawdę powiedziawszy nadal jestem zdumiony i mile zaskoczony, akwarystyka znowu stała się przyjemnością. Magia :)

Część roślin się nie przyjęła. Niektóre wypadły w ciągu dwóch tygodni - innym zajęło to nawet 3 miesiące. Zdecydowałem się więc na mało wymagające gatunki i pozwalam roślinom rosnąć jak im pasuje, niemal nie ingerując w ich kształt czy formę. Przycinki dokonuje jedynie w celu pozbycia się roślin które zasłaniają zbyt dużo światła i tych które obumierają (nie ma tego dużo, raz w miesiącu 5 minut roboty).

Jest to mój pierwszy zbiornik w którym bez problemu żyją krewetki Crystal - Red a Red Cherry mnożą się bez opamiętania i są pięknie wybarwione więc chyba jest im dobrze.
Do akwarium leję zgodnie z zaleceniami twardą (20 stopni wg testów karteczkowych) kranówkę (odstaną min 24h).

Zbiornik miesiąc temu wyglądał tak: