środa, 16 stycznia 2013

"piep@@one rybiszcza"

... tak moja żona którymś razem skwitowała moje kolejne jęki dotyczące zbiornika. Nie pamiętam już w tej chwili nad czym tam znowu stękałem (bo ponoć ciągle coś mi tam nie pasuje i nic tylko szukam dziury w całym) - mniejsza o to. O czym chciałem napisać to fakt, że dla mnie choć dbanie o akwarium jest oczywiście męczące (z natury raczej wszystko optymalizuje, by się nie narobić więcej niż trzeba - ok niech będzie że jestem leniwy) często na swój sposób monotonne (weźmy np kolejną - cotygodniową podmianę wody).... no po prostu większości z tych rzeczy szczerze nie znoszę tego robić. Trochę tak jak z goleniem zarostu. Nie dość że mi się nie chce, to jest to jeszcze czasochłonne, często bolesne, często kosztowne (super maszynka philipsa czy innego brauna nie wiele pomaga), sprzątania potem w łazience dużo ... to jednak ostatecznie liczy się efekt - czysta gładka i pachnąca skóra. W przypadku akwarium jest tak samo. Dbamy o to nie dlatego że to lubimy, dbamy bo musimy. Jeśli to ma wyglądać (a przecież po to zakładamy nasze akwaria) to niestety trzeba to robić a ten kto robi to regularnie unika większych problemów i większej roboty (skrajne zaniedbanie może przecież zmusić nas nawet do restartu zbiornika). Co ciekawe nie mogę się do tej zasady przekonać jeśli chodzi o ogólne sprzątanie mieszkania :p  - tutaj wole jednak zasadę "co masz zrobić dziś, zrób pojutrze - będziesz miał dwa dni wolnego" a jak coś się dziwnego wydarzy to może i więcej - niestety... żona nie odpuszcza nigdy więc ucieczki nie ma a "co się odwlecze to..." i się nasłucham tylko i tyle z tego wynika. Mniejsza o to. Za co byśmy się nie zabrali, cokolwiek by to nie było co można by nazwać swoim "hobby" jest w ten czy inny sposób wymagające, na swój sposób monotonne i na swój sposób dostarcza jakiegoś rodzaju "satysfakcji". Tak jak ja mogę bez przerwy kupować jakąś rybkę, nową krewetkę czy ciekawą roślinkę, tak np moja żona może kupować kolejne pary butów. Jak dla niej ryby, tak dla mnie buty - wszystkie z grubsza takie same. Po co wydawać na to tyle pieniędzy, przecież masz już tak dużo i ładnych - pytanie które można zadać w obu kierunkach. Chyba każdy ma to swoje coś - nazwijmy to hobby - czym się zajmuje, czemu się poświęca a co nie bardzo rozumie jego otoczenie. Ok, może nie "nie rozumie" co bardziej "nie czuje". Ja nie czuje radości kupując kolejną parę butów czy spodni, albo obniżając zawieszenie w aucie... - myślę sobie wtedy "nuuuuda" i "na cholere mi to" i wiem że wiele osób tak własnie myśli o akwarium. A dla mnie akwarium to taki mały azyl. Zamknięty - hermetyczny, emanujący magicznym spokojem cichy świat kontrolowany i zależny tylko ode mnie. Trochę jak żywy obraz, na którego wygląd mam cały czas wpływ a który jednocześnie rządzi się swoimi prawami, zmienia w czasie. To przed akwarium  mam czas dla siebie, na refleksje o wszystkim i o niczym... oczywiście tylko wtedy kiedy nie trzeba przy nim nic robić hehe

A jak jest w waszym przypadku? Co wam sprawia radość, o czym myślicie gdy nie myślicie o tym o czym myśleć musicie?

1 komentarz: